„Lubię być kurą domową Do pralki wrzucić problem wraz z głową Pralka pierze, ja nie wierzę w nic Słodko jest nie myśleć o niczym Się zgubić we własnej spódnicy Kochanie robię pranie…” |
Dlaczego ja?
Za późno, klamka zapadła, decyzja podjęta. Będę pisać właśnie o tym. Im więcej obowiązków, tym jesteśmy lepiej zorganizowani, im więcej zajęć, tym lepsze efekty – oczywiście bez przesady, wszak robotami nie jesteśmy. Ale wszystko co dzieje się wokół nas, jest zależne tylko od nas. I bez zbędnego pierniczenia o niczym (przepraszam za kolokwializm;), bez splendoru i fajerwerków, ot tak zwyczajnie lub tradycyjnie, bo od pierwszego zazwyczaj zaczyna się coś nowego…
No to zaczynamy podróż po krainie pełnej magii, doprawionej ironią i cynizmem.
Ot tak po prostu głównie o sporcie, który jest treścią mojego życia i zmianach życiowych, którymi my sterujemy, o wyzwaniu, które stawiamy sobie każdego roku i realizacji marzeń:)
Tak jestem wizjonerem, tak widzę wiele obrazów, które krok po kroku realizuję…
Temat przewodni to sport, sport w miejskiej dżungli, a reszta to artefakty.
I jeszcze o tym, że…”nie umiem na skrzypcach grać i że wszyscy umrzemy wszyscy”.
A tak na serio skupić się pragnę na przekazaniu Wam pozytywnej energii, którą czerpię z każdego dnia, o niewymuszonej radości, o banalnych uśmiechach działających cuda i oczywiście o chorobie cywilizacji – komunikacji między ludzkiej! I jeszcze o Internetach, bo …”siedzi człowiek w tych Internetach i potyka się o dzikowatości”.
Prolog: Well Done!