Zazwyczaj w długie weekendy zostaję w mym mieście.
Zazwyczaj w długie weekendy unikam korków.
Zazwyczaj w długie weekendy nadrabiam zaległości w domu.
Zazwyczaj…
Nie tym razem. Majówka w Budapeszcie?
W tym roku, może nie przypadkiem, ale serio nieplanowane to było. W maju miał być urlop na rajskich plażach, lecz rajskie plaże poczekają do czerwca, a węgierski weekend został zaliczony.
Czego w zupełności nie żałuję, bo wciąż jestem na emocjach, wciąż pełna inspiracji i wciąż tak bardzo zachwycona zapomnianym Budapesztem<3
Papryki – wszędzie papryki:)
Nie będę opisywać każdego dnia po kolei ze szczegółami, bo nie jest to blog podróżniczy.
Pomocne informacje odnoście komunikacji, cen i transportu znajdziecie na końcu, a teraz zerknijcie na zdjęcia.
Budapeszt jest wspaniałym miastem, rozwiniętym, zielonym z mostami (do których mam słabość).
Sporo rowerzystów, dużo turystów, przystępne ceny.
Życie kulturalne tętni, życie nocne również.
Osobny temat to Termy!
Wybrałam te w najpiękniejszym budynku: Gellerta!
Mimo najwyższej ceny, na serio warto wybrać się właśnie tam, aby chociaż podziwiać piękne wnętrza, sklepienia i mozaiki:
Kuchnia:
Wyczytałam na jednym z blogów, że najlepsze Langosze są na Lehel Ther,na Hali Targowej, po długiej wyprawie w to miejsce, okazało się, że stoisko jest zamknięte i zamiast langosza, musiałam jeść dośc słabe wegetariańskie leczo:
Hala:
Innego wieczoru wybraliśmy się do knajpki na pyszne tapas:
A oto Kurtosz-kołacz pieczony na ogniu w wersji BIG:
Po lewobrzeżnej stronie Pesztu, mamy przepiękne budowle: Zamek Królewski, Wzgórze Gellerta, Cytadelę, Basztę Rybacką:
Ostatni Dzień – Magrit Sziget – Coś jak Wyspa Słodowa we Wrocławiu – akurat w trakcie przygotowania do sezonu, zazieleniają, dokładają ławeczki, budują trasy dla biegaczy i pasy rowerowe:
Nie mogło zabraknąć Yogi:
Informacje przydatne każdemu, kto wybiera się po raz pierwszy.
My lecieliśmy z Berlina, więc na lotnisku można dostać od razu mapkę i zakupić bilet na komunikację miejską 72 h – w sam raz na majówkowe zwiedzanie. Cena 4300 Forintów (60zł) I był to największy wydatek tego wyjazdu, nie licząc noclegów i przejazdu.
Doskonała komunikacja – wszędzie blisko, choć Budapeszt nie jest taki mały.
Dzielnice są doskonale połączone. 4 linie metra, które ogarnie każdy laik w ciągu jednego dnia.
Najlepsza dzielnica na szwendanie się i posiłki w dobrych cenach to okolice Kelher Ter!
Jeden z większych placów, wystarczy kierować się na Południe i od razu znajdziemy porozsypywane klimatyczne knajpki z dobrym jedzeniem. W każdej restauracji doliczają za serwis, warto mieć to na uwadze. W tej dzielnicy, całkiem smaczny posiłkiem można zjeść za 1500 Forintów, gdzie w centrum za ww. leczo zapłacimy dwa razy tyle. Czasem warto zboczyć z głównej ulicy, zaplatać się i odkrywać nowe miejsca:)
Trochę Budy i trochę Pesztu: