Mam czas na pracę.
Mam czas na gotowanie.
Mam czas na zabawy z kotami.
Mam czas dla Niego.
Mam czas dla bliskich osób.
Mam czas na górskie wędrówki.
Mam czas by ćwiczyć.
Mam czas na sport.
Mam czas na randkę.
Mam czas na sprzątanie.
Mam czas na podróże.
Mam czas na wszystko, co składa się na nasze życie.
Otaczam się dobrymi ludźmi.
Unikam wampirów energetycznych, malkontentów i osób mi nieżyczliwych.
Selekcja towarzystwa jest ciężkim krokiem, ale jak już się go dokona, wynik jest zaskakujący:)
Wspaniałe uczucie robienia tego, na co się ma ochotę, bez zadowalania osób trzecich, robiąc dotychczas, to na co one miały ochotę:/Polecam małymi kroczkami, odcinać się od towarzystwa, które ciągnie nas w dół, zamiast inspirować, zachwycać, wspierać…
Taki sam krok, zrobiłam ze swoim życiem zawodowym:
31 stycznia minęły 2 lata, od kiedy nie pracuję 8 godzin w Agencji Reklamowej za biurkiem.
Pomyślisz sobie, że mam czas dlatego, że sama sobie jestem szefem i nie pracuję 8-10 godzin jak niegdyś lub jak inni.
Otóż wiedz, że czasami pracuję po 16 godzin dziennie. Wydawałoby się, że praca na własny rachunek to high life. Ale zatraca się wtedy granica czasu wolnego i pracy. Przez ostatnie dwa lata nie miałam czasu na nic, rozwijając firmę, prowadząc zajęcia, zajmując się wizerunkiem marek w Internecie. Przygotowując wszystko dla innych, zapominałam o sobie. O tym, co jest dla mnie najlepsze, najważniejsze.
I choć joga, już dawno pomogła mi odnaleźć w swym życiu równowagę, to nadal cierpiałam na chroniczny brak czasu, dla przyjaciół, Rodziny, dla Niego, aż w końcu dla siebie.
Po dwóch latach pogoni za kurczącą się dobą, postanowiłam wziąć sprawy w swe ręce niczym Alicja w Krainie Czarów. Pozwolę sobie zacytować Lewisa Carrolla:
„W tym właśnie sęk, że Czas nie znosi, aby go zabijano. Gdybyś była z nim w dobrych stosunkach zrobiłby dla Ciebie z twoim zegarem wszystko, co byś tylko chciała. ”
Postanowiłam ocieplić swe stosunki z panem Czasem.
Po pierwsze organizacja.
Po drugie rozsądne planowanie.
Po trzecie efektywna praca.
Po czwarte odpoczynek-regeneracja. Nawet najbardziej przepracowany człowiek, w końcu wysiądzie bez odpoczynku.
Po czwarte motywacja.
Po piąte określamy swe cele.
Po szóste: dążymy do ich realizacji, rozbijając na drobniejsze kroki.
Po siódme: wizualizacja planów w głowie.
Po ósme: pracujemy rzetelnie, bez oszukiwania samego siebie, wszelkie rozpraszacze jak Facebook, seriale, filmy, telefony – w czasie pracy są wyłączone.
Efektywna praca = 100% skupienia i działania.
Po dziewiąte: działaj teraz, nie czekaj aż zaistnieje „ten” moment do pracy, bo to jest tylko pułapka, wymówka, aby nie robić nic. Wszyscy dajemy się złapać w sidła „gdy tylko….kupię, zrobi się cieplej, schudnę…., wtedy zacznę, będę, zrobię itd…”
Przyznajcie sami, to tylko robienie w balona samego siebie.
Najlepszy czas na działanie jest teraz.
W końcu po dziesiąte: wyjdź ze swej strefy komfortu.
Cały sekret polega na tym, że nasze życie nie polega na uciekaniu przed dyskomfortem.
Otwórz się na nowe rzeczy, miejsca i nowych ludzi.
Chcesz zacząć grać na gitarze, bo zawsze o tym marzyłeś?
Zacznij. Nie martw się, że jesteś za stary, że nie potrafisz, że nie będziesz miał czasu na trenowanie.
Jeśli bardzo Ci na tym zależy, to nic nie będzie w stanie Ciebie zdemotywować.
Nauka języka? Zmiana pracy, która nie daje Ci satysfakcji? Podróż, o której marzysz? Na nic nie jest za późno. To jest Twoje życie, żyj świadomie, bo właśnie na tym polega Slow Life. Codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy.
Tak właśnie widzę Slow Fit Street, zawsze świeci słońce w mojej głowie, nawet jak jest szaro i buro.
Pytasz mnie skąd mam energię, dlaczego się uśmiecham, dlaczego jestem wypoczęta i szczęśliwa???
Właśnie dlatego, wyżej napisałam Ci co najmniej 10 powodów, dla których kocham swoje życie, takim jakie jest. Bo sama mam na nie wpływ, bo decyduję, o tym, jak chcę by wyglądało. Bo swe najbardziej abstrakcyjne plany w głowie, w sercu i w duszy, konfrontuję z racjonalnym drugim „ja”.
Nie od razu Rzym zbudowano, a łatwe rzeczy nie przynoszą chwały.
Niech droga do osiągania sukcesu będzie szczęściem,a nie sam cel:)))
Tekst ten nie ma charakteru poradnika, bo każdy z nas ma inne życie, ale to jest nasze życie, my na nie mamy wpływ, nie kto inny.
*Do stworzenia tego posta zainspirowała mnie książka Joanny Glogazy „Slow Life”
Polecam lekturę na zimowe wieczory.